Dziś na zajęciach z profilaktyki środowisk wychowawczych mieliśmy bardzo ciekawe spotkanie z nad wyraz miłymi ludźmi należącymi do stowarzyszenia "AA". Słuchając opowieści życia tych ludzi nasunęły mi się pewne myśli dotyczące abstynencji. Otóż Ci ludzie, którzy siedzieli naprzeciw mnie musieli wyrzec się czegoś aby, normalnie funkcjonować, notabene żyć. Borykają się z ciężarem swojej słabości oraz z poczuciem, iż zaprzepaścili sporą część swojego życia. Na początku usłyszałam "od 4 lat jestem trzeźwym alkoholikiem, piłem przez 30 lat swojego życia". Na zadane przez nas pytanie jednemu z gości, dlaczego postanowił zmienić tak zakorzenioną rutynę odpowiedział "obudziłem się rano w stanie niecałkowitej trzeźwości ducha, lecz całkowitej trzeźwości umysłu i zdałem sobie sprawę, że nie jest jeszcze za późno żeby ratować swoje życie".
Tak takie spotkania dają człowiekowi do myślenia, ja zaczęłam myśleć o abstynencji jako szeroko rozumianym zjawisku. Można wyzbyć się różnych przyzwyczajeń, różnych nałogów, a nawet rutyny. Sęk w tym aby do tego nie wracać. Można "nauczony doświadczeniem" omijać pewne sytuacje np. człowiek raz złapany na jeździe autobusem bez biletu już nigdy nie wsiądzie do niego "na gapę". Bądź też sytuacja, w której ktoś przypadkowo zapina pasy bezpieczeństwa, a z czasem okazuje się, że być może uratowały one mu życie... tak abstynencja jest naszym nieodłącznym partnerem, nawet nie zauważamy kiedy z czegoś rezygnujemy, kiedy zaprzestajemy robić coś na korzyść naszego współżycia ze społeczeństwem, coś co być może będzie miało wpływ na nasze życie...
Czas już kończyć herbata zielona już wypita a w tle maluje mi się melodia, z którą zamierzam dziś zasnąć, może ona będzie lekarstwem na bezsenność...?
Arrivederci & Au revoir
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz