18 stycznia 2011

ból i cierpienie pojęcie "niewymawialne"


Nie zastanawiając się nad sensem słów nierzadko, nieświadomie wypowiadamy je w sposób bardzo kaleczący dla innych. Narzekając... uważając, że moje problemy są najważniejsze, że to mi jest tak na prawdę źle..., że to mną mają się zajmować inni. Otóż wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, każdy z nas traci siły, cierpliwość, odczuwa ból i cierpienie. Tylko jak przeżyć taki okres nie przewracając do góry nogami życia naszych bliskich? Wydaje mi się, że najważniejsze jest znalezienie, a być może wyznaczenie sobie złotego środka. Nie udawajmy, ze jest wszystko w porządku w momencie kiedy nie jest, nie róbmy czegoś ponad siły bo to się skończy nie powodzeniem. Ale najważniejsze... nie zakładajmy, że kończy się świat... że to na nas spadły największe klęski tego świata. Mając głupie 37,7 stopni C. jesteśmy tak marudni, że naszym bliskim się żyć odechciewa. Owszem jestesmy chorzy i mamy prawo źle się czuć, ale pamiętajmy że nasz stan jest tylko chwilowy. Połkniemy aspiryne i będzie wszystko w porządku. Nieraz najprostsze rozwiązania są tymi najlepszymi. A idąc z bólem głowy do swojego chłopaka i marudząc mu jak bardzo nas boli... cieszmy się! bo mamy na tyle szczęścia, że jesteśmy w stanie sami powiedzieć o swoim bólu. Każdy przeciętny człowiek ma możliwości walczyć ze swoim samopoczuciem, trzeba to tylko umieć i... zrozumieć... i być wdzięcznym. Bo większości z nas tak naprawdę nic nie jest i sami jesteśmy w stanie to sobie uzmysłowić. Gdy uświadomimy sobie fakt, że miliony ludzi cierpi leżąc i nie jest w stanie powiedzieć nic o swoim bólu i cierpieniu... zdamy sobie sprawę z irracjonalości naszych problemów. My jesteśmy w stanie sobie pomóc...oni są zdani na własną wytrzymałość fizyczną i psychiczną...

Kawa dopita, tym razem z cykorią... i w tle piosenka, która przyprawia mnie o dreszcze


Arrivederci & Au Revoir

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz