11 grudnia 2010

nie kasa zdobi człowieka, lecz mądrość i radość z życia...



I stało się... jeszcze parę miesięcy temu nie podejrzewałabym siebie o tak drastyczno - destrukcyjne zmiany jaką była dla mnie sprzedaż mojego pierwszego, najukochańszego auta "białej strzały". Wiązałam z nią ogrom przeżyć i jeszcze więcej wspomnień. Długo się zastanawiałam czy jest sens pozbywania się czegoś na co pracowało się niespełna 3 miesiące. Ale rozsądek wygrał z poczuciem silnego związku emocjonalnego. Wtedy byłam na siebie zła, nie widziałam sensu w pracowaniu na coś, co za rok będzie trzeba się pozbyć. I tak moja podświadoma ulokowana głęboko w sercu złość tkwiła do około dwóch ciężkich tygodni. Nałożyło się chroniczne zmęczenie z potrzebą pilnych wydatków. Ja budziłam się rano i z przerażeniem patrzyłam w lustro... świadomość tego, iż nie mogę już odnaleźć radość z tego konkretnego dnia przytłaczała mnie coraz bardziej. Lecz najbardziej przerażał mnie fakt, iż z kobiety w pełni mobilnej stałam się kobietą mocno uzależnioną od rozkładu jazdy pkp. Gdy człowiek traci coś na co ciężko pracował, czuje się wówczas biedny. Nie odczuwa radości żadnej wręcz zastanawia się po co stracił tyle czasu na zarabianie na upragnioną rzecz. Po dłuższym czasie zrozumiałam że to nie biała strzała nadawała radość mojemu życiu, lecz to co siedziało we mnie. A nie ważne jest czym się jeździ czy ibizą, czy rowerem bądź pociągiem. Najważniejsze było dla mnie wtedy to, że podjęłam sama trudną decyzje sprzedałam auto ponieważ, potrzebowałam pieniędzy i nie było mnie stać na jego utrzymanie. Rozsądek wygrał z wygodą. Teraz mamy inne auto lecz z ogromna radością wsiadam na rower i jadę przed siebie. Nie żałuję utraty czegoś o co walczyłam bo wiem, że to nas w pewnym sensie uratowało. A w życiu nieraz trzeba rezygnować z czegoś na koszt jeszcze czegoś innego, trzeba po prostu wiedzieć kiedy powiedzieć "stop" i ruszyć już inną drogą...

Późno się zrobiło a ja zatapiam się we wspomnieniach i z uśmiechem słucham piosenki która towarzyszyła mi podczas 170 km wycieczek do domu. "Meat me halfway"



Arrivederci & Au Revoir

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz