27 lipca 2011
Odpoczynek - najmądrzejsza funkcja życiowa człowieka
I kolejny cel naszego życia spełniony. Jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami tytułu licencjata!Było ciężko z napisaniem lecz jeszcze ciężej z poradzeniem sobie ze stresem jaki nam doskwierał 10 min. przed wejściem. Ale jak mówi bardzo mądra Pani doktor "10 minut wstydu a tytuł na całe życie" :) Po obronach gdy okazało się, ze mamy spokojne wakacje nie zastanawiając się długo postanowiliśmy odpocząć po wielomiesięcznym stresie spakowaliśmy więc spakowaliśmy rowery, sakwy, śpiwory, namiot i ruszyliśmy przed siebie prosto na Hel ! Droga był ciężka rozpoczęliśmy wyprawę w Kołobrzegu a tam na dzień dobry spotkała nas ogromna ulewa. Momentami byliśmy już bardzo zrezygnowani, ale nie poddawaliśmy się. Byliśmy dla siebie na wzajem motorkami napędzającymi się do rzeczy niemożliwych. Jechaliśmy sześć dni głównie w deszczu, bywało że w błocie, burzy i zimnie. Lecz szczęście jakie nam towarzyszyło wszystko nam rekompensowało. Gdy w pierwszy dzień zmoknięci i wyczerpani dotarliśmy na kamping (który okazał się bardzo drogi) w Unieściu był to niezwykły sukces. Wtedy wyciągnęliśmy nasza malutką kuchenkę i zjedliśmy upragnione klopsiki. Wtedy zauważyliśmy jak ważne jest stanąć na chwilę i odetchnąć, złapać oddech w sumie tylko po to aby na nowo uwierzyć w siebie i powiedzieć sobie "damy radę". I tak mijaliśmy kolejne miejscowości. Jarosławiec, Mielno, Słowiński Park Narodowy, Jastrzębia Góra, Rozewie, Władysławowo, i zaczyna się cypelek. Człowiek dopiero w sytuacjach extremalnych zdaje sobie sprawę na ile jest go stać. Jest w stanie chodzić o 7 rano po wielkiej burzy nad morze i kąpać w lodowatej wodzie z bardzo wysokimi falami. Jest w stanie jeść w kółko to samo i pić tylko i wyłącznie wodę. Spać w najdzikszych miejscach i najdziwniejszych jakimi są lasy, krzaki, obóz harcerski czy też...kościół. Cieszyć się z najdrobniejszych rzeczy jakimi są promyki słońca, wspólny polowy posiłek, wyschnięte ubrania czy też radość z bycia w miejscu gdzie się jeszcze nigdy w życiu nie było. Takie wyprawy uczą życia i zmieniają punkt patrzenia na świat. Teraz wiemy jak ważne jest mieć wspólne zainteresowania i jak ważne jest szanowanie siebie, bo bez tego nie dalibyśmy rady nawet razem się spakować.
Wiem jedno przeżyłam wspaniałą podróż na Hel, potem statkiem do Sopotu i pociągiem do Sieradza. Zrozumiałam jak bardzo jesteśmy zżyci i zgrani ze sobą. I pomimo wszystkich trudności które nas napotykały to zawsze staraliśmy się mieć uśmiech na twarzy nawet jak był to uśmiech przez łzy... Bo jeśli człowiek w bólu i zrezygnowaniu jest wstanie cieszyć się i uśmiechać to znaczy, że spędza swoje życie tak jak sobie wymarzył i z kim sobie wymarzył.
Z dedykacją dla człowieka z którym pojadę na koniec świata...
A teraz kubek herbaty i myślami odlatuje do świata już rzeczywistego bo on okazał się lepszy od tego wymyślonego...
Arrivederci & Au Revoir